deklaracja dostepności     wartości domyślne       wielkość czcionki -> mniejsza czcionka     większa czcionka       wysoki kontrast -> wysoki kontrast     wysoki kontrast     wysoki kontrast

Aktualności

Miłosz niejedno ma imię


Miłosz niejedno ma imię
data publikacji: 2012-08-30 Ogarnąć w krótkim tekście bardzo obszerną, a jednocześnie niezwykle różnorodną treściowo i formalnie twórczość Czesława Miłosza jest zgoła niemożliwością.

Bo przecież to nie tylko najwybitniejszy polski poeta XX wieku, ale i znakomity eseista, tłumacz, prozaik, historyk literatury, do tego niesamowicie pracowity i płodny, piszący niemal do końca swojego długiego życia. Żaden inny z polskich pisarzy dwudziestowiecznych nie obejmował w swoich utworach rzeczywistości tak kompleksowo i wielowymiarowo, i chyba żaden nie budził tak skrajnych uczuć: od zachwytu i uwielbienia, po obelgi i oszczerstwa. Jak silne jego osoba wywoływała emocje niech świadczą choćby dwa fakty z ostatnich lat: próba niedopuszczenia do pochówku na krakowskiej Skałce i próba zablokowania przez prawicowych posłów ogłoszenia przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej roku stulecia jego urodzin rokiem Miłoszowskim...

Życiowa i twórcza droga laureata literackiej Nagrody Nobla za rok 1980 z perspektywy czasu wygląda na usłaną różami parkową alejkę. Nic bardziej złudnego i mylnego. Była to droga trudna, kręta i wyboista, w pewnym momencie wydająca się jeśli nie drogą w przepaść, to donikąd. Przebyć ją mógł tylko człowiek obdarzony niesłychaną witalnością, przeświadczeniem o wyjątkowym talencie poetyckim i niezłomną wolą, nakazującą mu dokonywać niekiedy tragicznych w skutkach wyborów, słuszność których ostatecznie przypieczętowała dopiero Nagroda Nobla. Sam Miłosz tak o tym pisał w Roku myśliwego:

"Jeżeli ktoś poważnie odnosi się do swojego powołania, powinien wiedzieć, że obowiązuje go ścisła hierarchia, która polega na odrzucaniu wszystkiego, co jest poniżej najwyższych wymagań, to znaczy tego, co dla naszej intuicji ma cechy wartości pozornych, tandetnych. Kto wie, czy nie należy tu cała dziedzina tzw. szlachetnych uczuć, społecznego buntu, patriotyzmu itd., czyli hierarchia zakłada pewną, trzeba to przyznać, nieludzkość".

Przez wiele lat jednak wszystko wskazywało na to, że ostatecznie osiągnięta przez poetę amerykańska ziemia obiecana zapewniła mu wprawdzie życiową stabilizację, ale zacenę zapomnienia. Odcięty od krajowych czytelników, prawie nie czytany przez emigrację,w Ameryce był znany nie jako poeta, tylko tłumacz polskiej poezji na angielski. W 1972 roku tak pisał w gorzkim, sarkastycznym wierszu Władca Albanii:

A może już mój dług został spłacony
I zrobiłem co mogłem dla mego języka
Wiedząc, że w zamian będę miał milczenie?
Zmniejszało się i zmniejszało. Pigmejało i pigmejało.
Zostałem wielkim poetą królestwa Albanii
I uśmiech damy dworu, łaskawość regenta
Byłyby dziś, niestety, spóźnioną nagrodą.

Przyznany niemal siedemdziesięcioletniemu poecie Nobel nie okazał się, jak to się niejednokrotnie zdarzało, ani "pocałunkiem śmierci", ani nie odebrał mu sił twórczych.Przeciwnie, Miłosz ani na chwilę nie spoczął na laurach, o czym świadczą kolejne tomy poezji, eseistyki, przekładów biblijnych i nie tylko.

W ogarniętej strajkami rozpolitykowanej Polsce, w której trwał wówczas "festiwal Solidarności", nagrodę tę przyjęto z entuzjazmem, choć twórczość znajdującego się na indeksie emigracyjnego poety znana była tylko nielicznym. Po wydawane w pośpiechu książki noblisty ustawiały się długie kolejki. Zawrotną karierę zrobił napisany trzydzieści lat wcześniej wiersz Który skrzywdziłeś, jego fragment znalazł się na gdańskim pomniku ku czci stoczniowców poległych w grudniu 1970 roku. Tym sposobem elitarny poeta kolejny raz został pisarzem politycznym (etykietka ta przylgnęła do niego po publikacji w 1953 roku historiozoficznego eseju Zniewolony umysł). Miłosz stał się niemal kolejnym narodowym wieszczem. Szybko się jednak okazało, że jest to poezja zbyt trudna, żeby zaistnieć w świadomości niewyrobionego czytelnika, którego gusta literackie nie wykraczają poza poetykę Tuwima czy Gałczyńskiego. Stosunek poety do tego polskiego upolitycznienia jego poezji znakomicie oddaje kolejny cytat z Roku myśliwego:

"Wczoraj (...) wywiad dla [podziemnego] "Tygodnika Mazowsze". Jedynie przy takich spotkaniach dowiaduję się, że jestem wieszczem. To znaczy niby to wiem, że tam na takiego mnie pasują, ale jest to wiedza teoretyczna, która rozwiewa się wobec mojego sposobu życia tutaj, niczym nie jest odżywiana. (...) Moi rozmówcy pytają mnie, czy zdaję sobie sprawę, kim jestem tam i jak sam odnoszę się do tej roli. Odpowiadam, że powinni zrozumieć moją podwójność. Kiedy czytam wiersze po angielsku na amerykańskich kampusach (...), nie są to te same wiersze, które tam mnie koronują na wieszcza, ze względu na różnicę języka i treści. Bo jednak publiczność polska szuka przede wszystkim ideologicznego przesłania".

Narzucana rola wieszcza narodowego zdecydowanie Miłoszowi nie odpowiadała, co nie znaczy, że aktualne sprawy polskie były mu obojętne. Niemniej w tomach po noblowskich próżno szukać wierszy, które można by uznać za "aktualne politycznie". Miłosz od dawna był już w "dalszych okolicach", gdzie rola poety sprowadza się do roli medium świata pozazmysłowego:

Sługa ja tylko jestem niewidzialnej rzeczy,
Która jest dyktowana mnie i kilku innym.
Sekretarze, nawzajem nie znani, po ziemi chodzimy,
Niewiele rozumiejąc. Zaczynając w połowie zdania,
Urywając inne przed kropką. A jaka złoży się całość
Nie nam dochodzić, bo nikt z nas nie doczyta.
(Sekretarze, 1975)

Nie został jednak nieczułym na powaby świata anachoretą. Przyrodzona witalność nie pozwalała mu być obojętnym na rzeczywistość zmysłową, w której nieustannie szukał wyższego sensu, i dlatego do końca życia tak żarliwie przeciwstawiał się wszelkim przejawom nihilizmu.
Zbigniew Dmitroca  

Artykuły i galerie foto

powiązane z artystą/wydarzeniem artykuły i galerie foto

Aktualności